Ukraina nie chciała współpracować z polskimi prokuratorami. Śledztwo zawieszono
Prokuratura Krajowa zawiesiła śledztwo w sprawie wybuchu rakiety we wsi Przewodów, do którego doszło w listopadzie 2022 r. W wyniku eksplozji zginęły dwie osoby. Według ustaleń polskich śledczych był to ukraiński pocisk przeciwlotniczy wystrzelony podczas zmasowanego rosyjskiego ataku rakietowego.
"Śledztwo dotyczące eksplozji rakiety w Przewodowie zostało zawieszone z uwagi na długotrwałą przeszkodę uniemożliwiającą dalsze prowadzenie postępowania polegającą na oczekiwaniu na wykonanie wniosków skierowanych o międzynarodową pomoc prawną” – podaje portal RMF24.
"Chodziło m.in. o uzyskanie informacji, które dadzą możliwość stuprocentowego potwierdzenia, kto i skąd wystrzelił feralną rakietę. Zawieszenie postępowania oznacza, że nie jest możliwe ostateczne ustalenie okoliczności tego zdarzenia, a tym samym wskazanie – kto konkretnie odpowiada za śmierć polskich obywateli" – dodano.
Eksplozja rakiety
Przypomnijmy, że ukraińska rakieta eksplodowała 15 listopada 2022 roku w Przewodowie pod Lublinem, niedaleko granicy polsko-ukraińskiej. Tego dnia miał miejsce masowy rosyjski ostrzał terytorium Ukrainy. W wyniku eksplozji zginęło dwóch mężczyzn.
Według informacji przekazanych ówcześnie przez prezydenta Andrzeja Dudę i premiera Mateusza Morawieckiego, najprawdopodobniej mieliśmy do czynienia z pociskiem wystrzelonym przez ukraińską obronę przeciwlotniczą w kierunku rosyjskiej rakiety.
Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro poinformował, że na miejscu eksplozji w Przewodowie odnaleziono szczątki rosyjskiej rakiety S-300, której używają wojska Rosji i Ukrainy. Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski najpierw przekonywał, że na pewno nie był to ukraiński pocisk i że Kijów ma dowody na "rosyjski ślad" w tej sprawie. Jednak potem Zełenski zmienił nieco retorykę, oświadczając, że "nie wie na 100 proc.", co stało się w Przewodowie.